Księżniczka i Żaba, uroczy powrót do korzeni

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Już sam fakt, że wykorzystana została klasyczna animacja z zamierzchłej przeszłości Disneya, pomaga filmowi się wybić. Ten powrót do korzeni daje pewnego rodzaju odświeżenie aktualnemu rynkowi filmów animowanych.

Uwielbiam te wyolbrzymione ruchy, typowe gesty i miny postaci, częściowo zapomniane w dzisiejszej animacji 3D, które starają się raczej zachować realizm. Mówiąc o tych postaciach akurat myślę o białej, bogatej, rozpuszczonej przyjaciółce bohaterki - jest tak pozytywnie komiczna! Powiedziałabym nawet, że to jedna z najsympatyczniejszych postaci w tym filmie, chociaż jest głupią, rozpuszczoną białą panienką, a jej rola jest ledwo drugoplanowa.

bezpretensjonalnie i zbyt prosto?


Nie będę nawet próbować narzekać na linię fabularną i humor. Byłoby wysoce nieodpowiednie przedstawiać swój dorosły punkt widzenia, co ludzie często robili komentując ten film. A jego założenia zostały przecież spełnione: film jest bezpretensjonalny, prosty i bajkowy.
Chociaż...mogli zbudować głębszą relację między głównymi bohaterami, bo nie czułam tego samego przywiązania co przy Pięknej i Bestii albo chociażby w Aladynie, gdzie pary naprawdę dużo razem przechodziły i czuć było "chemię" :> Może naoglądałam się komedii romantycznych?
Przeszkadzał mi też szybki i nieczuły happy end, tak jakby twócy się zorientowali, że przekroczyli jakiś limit czasowy filmu a go jeszcze nie skończyli.
Dodam też, że czarny charaktery wydał się trochę niewyraźny, taki drugoplanowy. Mało złowieszczy, jak to magik ze slumsów, którego nie pokonują bohaterowie.

A muzyka - niezła, komponowana przez Randy'ego Newman, którego najlepiej znam od otwierającego utworu do Toy Story. Chociaż wpada w ucho, to tylko po to zaraz wypaść. To nie są niestety charakterystyczne utwory disneya, jakie pamiętam z dzieciństwa.
Swoją drogą, myślałam nawet, że dobrym wyjściem byłoby obsadzenie Alicii Keys w roli Tiany ;)

polski żarcik


Mam osobistą zasadę, że nie obejrzę filmu jeżeli jest dubbing. Szczególnie jeżeli chodzi o filmy animowane, bo polski dubbing wręcz kretyńsko przeinacza żarty. Albo piosenki mają zupełnie inny sens, tj w piosence "Gonna take you there", śpiewana przez świetlika (Jim Cummings), której głównym motywem jest "We're gonna take ya (...)", natomiast w polskiej wersji dali "świecące tyłki", o czym się dowiedziałam z recenzji inheracil'a.
Dubbing też niszczy południowy klimat USA. Ponieważ współtworzy go przestrzeń, muzyka i charakterystyczny akcent tamtejszych mieszkańców.

morał


Najlepszy był morał, o tym że aby coś osiągnąć trzeba pracować, pracować i pracować.
Przeczytaj spoilery +

Co do zakończenia w pełni się zgadzam, jakby nie mogli się zdecydować czego chcą. Księcia i żyli długo i szczęśliwie, czy też- praca popłaca?
Dubbing jest częściowo dobry, na minus dałbym piosenki, które u Disneya zazwyczaj były świetnie przetłumaczone i zaśpiewane, czasami lepsze niż oryginał. W tym wypadku nie.
Czy w angielskiej wersji Ray też mówi tak, że trzeba czasami domyślać się co to ma znaczyć?

Ray mówił b. wyraźnie, pomimo cięzszego południowego akcentu niż u innych bohaterów. Ale całkowicie do zrozumienia. Widziałam na YouTube fragmenty z polskim dubbingiem i przyznam, że nic a nic nie zrozumiałam z tego co on gadał. Jakby nie tylko nie miał połowy zębów, ale tez jakby go zakneblowano.

Dodaj komentarz